Ja pociechy nie mam, ale mam siostrzeńców... Zwłaszcza jeden jest w tej materii bardzo zdolny
)))
Osoby:
"ja" - moja siostra
"M" - mój siostrzeniec
„ja: - wywalasz mi się przed telewizorem, a ja będę za Ciebie słała
łóżko?!!!!!!!!!
M: nie przechodź od razu do fazy krzyku...”
Czekam czekam, kto mnie przebije??? ;D
Oj ZoHa ,cieżko bedzie.
Ile lat ma siostrzeniec?
Moje 7 latki ,tekstowo kasuja mnie raz dziennie<średnio>
Szczegolnie jeden jest wybitnie wyszczekany.
Tego jest tyle ,ze poprostu zapominam.
Moze jedna z ostatnich sytuacji.
Obaj siedza przy kompach ,grają w sieci w " łorkrafta"- gaśnie światlo w calym domu.
1- ".. ojesssu....<chwila przerwy na oddech> Mama!!! ,włącz awaryjne zasilanie!! "
2 - <rozbawiony śmiech > "...Ty ,to nie Pentagon."
Z kwatery glównej pisala Kasia
ps .jak sobie cos poprzypominam to napisze.
Może nie tekścior, ale zagadka, którą SAM wymyślił, grzebiąc się strasznie z ubieraniem (to jest podpowiedź
) i rozkładając moją siostrę na łopatki:
Co to jest: Ma jedno wejście, dwa wyjścia, i dopiero jak się wyjdzie, to się jest w środku????
Poczekam troche, może ktoś zgadnie???
Nie-e, sweter ma w sumie trzy wyjścia!
Braaawooooo dla tego pana, wygrał Pan kosiarkę!!!!!
A teraz tekścior kolejny: Starszy będąc malutkim chłopczykiem był nad morzem, i wypatrzył sobie do molestowania gospodarza, który był koszmarnym gburem. Ale dziecku to nie przeszkadzało, co przynosiło takie oto tekściory:
- Panie Wiśniewski, gdzie Pan wchodzisz?
- Do stodoły. Ale tu nie wolno wchodzić.
- Panie Wiśniewski, to dlaczego pan wchodzisz????
- panie Wiśniewski, patrz jakie piękne biedronki!
- Świństwo! Zabijać!
- Panie Wiśniewski, nie trzeba zabijać, można chować do pudełeczka!
Podobnie jak kk mam problem z zapamiętaniem tekściorów mojej pociechy..
Na początek zabawa jaką wymyślił jak miał 4 latka (obecnie 5,5)
Synek do T.: chodź pobawimy się w śmiejdziela (czyt. śmierdziela)
T: a co to takiego :o???
Synek: no ja uciekam, a Ty śmiejdzisz.
(berek zmodyfikowany, wzbogacony o domyślne elementy zapachowe..
)
**********************************************
Po jakiejś sprzeczce z synem w luźnej rozmowie nawiązuję do tematu sprzeczki.
Synek (czujnie): Mamo! uważam ten temat za zakończony!
Z biedronkami mi sie przypomnialo.
To bylo ladnych pare lat temu- takie siusiumajtki jeszcze boso latały po dworzu<ze 3 latka mieli>.
Jak znalezli biedronke to robili jej bazę ,okopy,wozili resorakami,albo bujali ją na huśtawce<sama bez trzymanki na niej siedziala>
Wiec ja dobra wrozka ,nauczylam ich pospolitego wierszyka "Biedroneczko leć do nieba ,przynies nam kawalek chleba"
Załapali w trzymiga-stojąc na palcach, palec w gorze ,biedronka na szczycie..."Biedlonecko...bla ,bla ,bla bla.."- odleciala.
Wiec ja w te pędy do kuchni ,za pajde chleba ,na gorę- i fiu przez okno.
Nie zapomne ich min i tej ciszy ,do konca zycia.
< a tak mi sie przypomnialo>
ZoHa -dawaj...
Ok, jak mam dawać, to daję
- pakujesz się teraz?! <do szkoły - przyp. aut.> Prosiłam, żebyś się pakował poprzedniego dnia!
- Ja się nie pakuję
- tylko co?
- przeprowadzam weryfikację.
A z tym śmiejdziejem cudne!