13-11-2007, 23:44
Julia Hartwig
Listopad
Nieruchome nogi wierzb nad wodą
gdy zanurzone gałęzie chciałyby popłynąć
ktoś niewidoczny gra na flecie
ale na moście nie widać nikogo
Po co tu wracać po latach
i jak znieść tę równowagę piękna
to szerokie niebo które na swoich barkach trzymają
szacowne kamienice Wyspy Świętego Ludwika
Rzeką płynie statek z cichym warkotem
akrobata ćwiczy trudne salto na nadbrzeżu
drży skóra pod dotknięciem słońca
i łagodny oddech powietrza towarzyszy ci w drodze
przez smużący liśćmi listopad
Nie mów o tym co tu zostawiłeś
nie mów o tym co wspominasz
w tej rzece utopiły się tysiące serc
tą mgłą wspomnień można by obdzielić cały kontynent
Listopad
Nieruchome nogi wierzb nad wodą
gdy zanurzone gałęzie chciałyby popłynąć
ktoś niewidoczny gra na flecie
ale na moście nie widać nikogo
Po co tu wracać po latach
i jak znieść tę równowagę piękna
to szerokie niebo które na swoich barkach trzymają
szacowne kamienice Wyspy Świętego Ludwika
Rzeką płynie statek z cichym warkotem
akrobata ćwiczy trudne salto na nadbrzeżu
drży skóra pod dotknięciem słońca
i łagodny oddech powietrza towarzyszy ci w drodze
przez smużący liśćmi listopad
Nie mów o tym co tu zostawiłeś
nie mów o tym co wspominasz
w tej rzece utopiły się tysiące serc
tą mgłą wspomnień można by obdzielić cały kontynent
Panie, udziel mi cichej wytrwałości fal...