11-03-2008, 12:44
(11-03-2008, 03:01)kropkanadi link napisał(a): Właśnie. A propos wachlarza, to znalazłem go przed wyjściem rannego w kałuży mniej lub bardziej znajomego płynu na stole. Jeszcze oddychał. Specjalną żółtą karetką marki Ikarus w towarzystwie sanitariuszy ;>, potem zaś juz na noszach pieszo przetransportowany został do szpitala dla różowych wachlarzy i do dziś w stanie ciężkim leży na szpitalnym łóżku na parapecie w moim pokoju. Już nigdy nie odzyska swojej puszystości, o ile kiedykowliek się ocknie i zawita jeszcze w towarzystwie swego kolegi - szafirowego szala boa, który z tego starcia wyszedł raczej bez szwanku, na zlocie Erosów :'(
Przyznać się zatem: kto przecedzał metanol przez różowe piórka??
Wzruszyla mnie ta historia. Wachlarze maja to do siebie, ze odchodza od nas w najmniej spodziewanym momencie. Zostawiajac swoich wlascicieli w poczuciu ogromnej straty.
Pesymista twierdzi, że wszystkie kobiety to nierządnice. Optymista nie twierdzi, że nie, ale ma nadzieje. JT