Divi,
Prawdziwa cnota krytyki się nie boi. Czyżby zajadłość ataku będącego odpowiedzią na zarzuty
świadczyła o chwili zastanowienia i zaburzenia idealnego obrazu samej siebie?
Zakładnanie zaufania wszystkich wokoło wobec własnej osoby jest dość ryzykowne. Deklaracje zaufania kółka adoratorów to jednak nie to samo,co zaufanie całego polchatu czy choćby pokoju erotycznego,prawda?
Ciocia Divi wpadnie ze dwa razy do roku z prezentami grzejąc się w uśmiechach obdarowanych i dodatkowo wszyscy wokoło dowiedzą się jaką jest altruistką,czyż to nie wspaniałe?
Podwyższanie swojego poczucia wartości w żadnym razie nie jest bezinteresownością. Działanie z takich pobudek jest z jednej strony policzkiem dla tych,którzy rzeczywiście chcieliby pomóc a z drugiej wobec ludzi,którzy tę pomoc otrzymują. Zapewniam Cię, że ubodzy też nie lubią być traktowani przedmiotowo-jako środek wiodący do poprawy czyjegoś humoru,wizerunku czy przysparzania popularności.
Divi ile chlebów kosztuje paczka papierosów? A butelka najlepszego płynu do kąpieli-baileysa?
Swoją drogą-tłumaczenie "jestem zamożna więc nie muszę okradać biednych" to istne mistrzostwo świata...Może jednak lepiej tłumaczyć się rzeczywistą przejrzystością działań?
P.S.
Dla jasności-nie kwestionuję idei pomocy, nawet w takiej(dorywczej/incydentalnej/przypadkowej)formie,ale równie ważne "co",jest także to "jak" to się robi.
Prawdziwa cnota krytyki się nie boi. Czyżby zajadłość ataku będącego odpowiedzią na zarzuty
świadczyła o chwili zastanowienia i zaburzenia idealnego obrazu samej siebie?
Zakładnanie zaufania wszystkich wokoło wobec własnej osoby jest dość ryzykowne. Deklaracje zaufania kółka adoratorów to jednak nie to samo,co zaufanie całego polchatu czy choćby pokoju erotycznego,prawda?
Ciocia Divi wpadnie ze dwa razy do roku z prezentami grzejąc się w uśmiechach obdarowanych i dodatkowo wszyscy wokoło dowiedzą się jaką jest altruistką,czyż to nie wspaniałe?
Podwyższanie swojego poczucia wartości w żadnym razie nie jest bezinteresownością. Działanie z takich pobudek jest z jednej strony policzkiem dla tych,którzy rzeczywiście chcieliby pomóc a z drugiej wobec ludzi,którzy tę pomoc otrzymują. Zapewniam Cię, że ubodzy też nie lubią być traktowani przedmiotowo-jako środek wiodący do poprawy czyjegoś humoru,wizerunku czy przysparzania popularności.
Divi ile chlebów kosztuje paczka papierosów? A butelka najlepszego płynu do kąpieli-baileysa?
Swoją drogą-tłumaczenie "jestem zamożna więc nie muszę okradać biednych" to istne mistrzostwo świata...Może jednak lepiej tłumaczyć się rzeczywistą przejrzystością działań?
P.S.
Dla jasności-nie kwestionuję idei pomocy, nawet w takiej(dorywczej/incydentalnej/przypadkowej)formie,ale równie ważne "co",jest także to "jak" to się robi.