Dzien czwarty.
Polmetek mija .Staram sie jak najwiecej nachapac slonca i powietrza .Z takim postanowieniem udalem sie na "spacer "z Paguery do San Telmo (Sant Elm).Plan byl prosty :w jedna strone isc ( okolo 4 godzin)w druga wracac autobusem.Pogoda dopisala.Trasa poczatek bierze .z Paguery do Camp de mare dalej do Port dÀndratx i Sant Elm Pokonywanie kolejnych wzniesien dostarczalo pieknych widokow .Gorskie kozice sprytnie przeskakujace ze skaly na skale ,wydajace na powitanie dzwieczne "meeeee" dopelnily sielaknowa atmosfere.Pokonujac ostatnie wzniesienie zobaczylem cel wyprawy i malutka przystan rybacka skad mozna wyruszyc na sasiednia wyspe Dragonere.Schodzac w dol miedzy karlowatymi palmami odpowadam sobie na pytanie "dlaczego kozy ich nie obgryzaja"Udaje mi sie na jakos wyciagnac kolce z dloni .Lekko krwawie .Zmeczony ale szczesliwy dochodze do celu hejjjjj.....Nie bralem ze soba prowiantu ,bo w Sant Elm jest kilkanascie barow i malych restauracji, wiec na miejscu mozna cos zjesc .Robie sobie pauze na tutejszej plazy w cieniu duzej sosny .Otoczony z prawej i lewej strony kobietami w stylu topless Urop....Leze sobie tak leze ,slonko grzeje, fale lekko udezaja o piaszczysty brzeg ,toplessy to wstaja to sie znowu klada i nagle przypomina mi sie ,ze portfel z kasa zostawilem w pokoju hotelowym na stoliku ....... kuzwa.....
To teraz Dort nachapiesz sie slonca i powietrza do bolu (pomyslalem).Godzina 16, jak sie postaram to na kolacje zdarze sie jeszcze zalapac.Bez centa w kieszeni wracam ta sama droga do Paguery.Kto nie ma w glowie ten ma ... ..... :w hotelu .
Cel widziany z gory (Sant Elm) a po drugiej stronie wyspa-rezerwat Dragonera
Odpoczynek na plazy ;D ;D ;D w milym towarzystwie
;D
Polmetek mija .Staram sie jak najwiecej nachapac slonca i powietrza .Z takim postanowieniem udalem sie na "spacer "z Paguery do San Telmo (Sant Elm).Plan byl prosty :w jedna strone isc ( okolo 4 godzin)w druga wracac autobusem.Pogoda dopisala.Trasa poczatek bierze .z Paguery do Camp de mare dalej do Port dÀndratx i Sant Elm Pokonywanie kolejnych wzniesien dostarczalo pieknych widokow .Gorskie kozice sprytnie przeskakujace ze skaly na skale ,wydajace na powitanie dzwieczne "meeeee" dopelnily sielaknowa atmosfere.Pokonujac ostatnie wzniesienie zobaczylem cel wyprawy i malutka przystan rybacka skad mozna wyruszyc na sasiednia wyspe Dragonere.Schodzac w dol miedzy karlowatymi palmami odpowadam sobie na pytanie "dlaczego kozy ich nie obgryzaja"Udaje mi sie na jakos wyciagnac kolce z dloni .Lekko krwawie .Zmeczony ale szczesliwy dochodze do celu hejjjjj.....Nie bralem ze soba prowiantu ,bo w Sant Elm jest kilkanascie barow i malych restauracji, wiec na miejscu mozna cos zjesc .Robie sobie pauze na tutejszej plazy w cieniu duzej sosny .Otoczony z prawej i lewej strony kobietami w stylu topless Urop....Leze sobie tak leze ,slonko grzeje, fale lekko udezaja o piaszczysty brzeg ,toplessy to wstaja to sie znowu klada i nagle przypomina mi sie ,ze portfel z kasa zostawilem w pokoju hotelowym na stoliku ....... kuzwa.....
To teraz Dort nachapiesz sie slonca i powietrza do bolu (pomyslalem).Godzina 16, jak sie postaram to na kolacje zdarze sie jeszcze zalapac.Bez centa w kieszeni wracam ta sama droga do Paguery.Kto nie ma w glowie ten ma ... ..... :w hotelu .
Cel widziany z gory (Sant Elm) a po drugiej stronie wyspa-rezerwat Dragonera
Odpoczynek na plazy ;D ;D ;D w milym towarzystwie
;D
jakos nic mi do glowy nie przychodzi..........moze innym razem :-)