Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
pikuty
#21
w panstwa  i miasta to sie kopalo po nogach plaskim kamyczkiem i jak ktos sie dal kopnac, albo wylazl po za swoje panstwo, albo przestrzelil i kamyczek wypadl poza kule ziemska, to byly kary i sie odmierzalo tip topkami ile ladu mu sie zabiera.

Fajnie sie robilo takie skarpety i odcinalo sie gosciowi kawal ziemi...
#22
(06-04-2008, 23:03)Dzika link napisał(a): [quote author=Kathi link=topic=308.msg10296#msg10296 date=1207511778]
Z takich dziewczynskich historii.. pamietacie tajemne ogrodki? Bralo sie kawalek szkla (z butelki, szklanki), wykopywalo sie gdzies na uboczu dziure w ziemi i pakowalo jakies kwiatki, papierki kolorowe, guziki, na to dawalo sie to szklo i sie zakopywalo.. Tez nie wiem, po co, ale tak robilysmy Smile

U mnie to się nazywało "widoczki".
Sensu pewnie nie było większego, ale frajda ogromna, jak się następnego dnia (czy nawet po kilku dniach) szukało swojego widoczka Big Grin można też było się tym pochwalić koleżankom Big Grin często "zazdrość" sprawiała, że widoczek ulegał zniszczeniu: zazdrośnica czekała aż się poszło do domu na obiad czy coś i wtedy niszczyła Nasz Skarb Tongue


Pozdrawiam.
[/quote]

U mię się to nazywało "skarbonka", i masz rację Dzikowinnna Panno- chodziło o trenowanie babskiej zazdrości Big Grin
Dlatego ja wolałam grac z chłopaczyskami w cymbergaja, gładkie, zielone, błyszczące stoły w sali biologicznej to był raj Smile do tego długie, miętksiejsze grzebienie...sie rozmarzyłam Wink Kiedyś wydra klasowa, pannica z kukadrą, doniosła, że w tak twórczy sposób wykorzystujemy nobliwe meble w szkole, nie chcecie wiedzieć co moi zakapiorscy koledzy z klasy jej zrobili ;D ( nie zeznam, bo może nie ma jeszcze przedawnieniaSmile
No i, jak wspomniała Moniszka- Wyściiiiiig Pokooojuuu! Tory na piasku, specjalnie preparowane i obciążane kapsle. Mojego "Szozdę" wyważałam przez tydzień rozgrzewając ołów maminych garach ;D Ale za to był mistrzem! "Szurkowski" mojego serdecznego przyjaciela i rywala mógł sie schować!! ;D
#23
U nas nie nazywało się to ciupki ale kości i grało się kamykami mniej więcej podobnego rozmiaru ;-) Nie przypominam sobie żebym sobie cokolwiek obdarła przy tej grze. Jak się przeprowadziłam do Siedlec to tam już grali w to kostkami do gry... (francuskie pieski  Wink )

Jedyne poważne straty jakie sobie przypominam z dzieciństwa to kilka sukienek podartych na drzewach i rozbite okulary jak uskutecznialiśmy zabawę w chowanego w ciemnej piwnicy w bloku...

W gumę też skakaliśmy, podobnie na skakance. Na skakance miałam fajną przygodę mianowicie, kiedyś z okazji Dnia Dziecka urganizowano różne festyny. Na takich festynach były konkurencje, w których można było coś wygrać. Ja skakałam na skakance. Skakałam niczym Forrest biegł... po jakiś 10 minutach organizatorzy podeszli do mojego ojca i poprosili go żeby mi powiedział, żebym przestała skakać bo publika zaczyna się nudzić i tak nikt dłużej nie da rady  Big Grin

Z gier naszych podwórkowych to jeszcze "królu królu daj wojaka", "pięć cegieł" (czyli niby w chowanego ale ten co krył miał bronić piramidy z cegieł bo jeśli ktoś ją z buta rozsypał to niezaleznie od tego czy kryjący kogoś zaklepał to i tak znów krył), "krowa" (zmodyfikowany berek) - ciekawe czy ktoś o tym słyszał (na razie nie opiszę zasad :>), zabawy trzepakowe czyli: "tramwajarz" i "ślepiec". Dodatkowo oczywiście "podchody" w wersji z kredą i bez kredy... Oprócz piłki nożnej - również gry w nogę: "kwadraty", w "niemca". Zabawa w krzakach "szczur"  - berek polegający na tym że jak się kogos złapało można mu było dokuczać (np. łaskotać).
I oczywiście te widoczki ...u nas to się nazywało "sekrety". Robiło się czasem piętrowe w nadziei, ze choć ten najgłębszy się ostanie. Dziewczynki robiły sekrety a chłopcy tropili je i niszczyli...

z zabaw ekstremalnych... (mam nadzieję, że mój syn nie pójdzie w moje ślady) - zwiedzanie dachu naszej 10-piętrówki i wszystkich okolicznych bloków, odwiedziny u sąsiadów - przechodząc z balkonu na balkon na 7 piętrze, tudzież... wchodzenie do domu przez okna po piorunochronie (tutaj mój brat był nie do pobicia.. - cud że żyje - maks chyba wszedł na piąte..  ;D)

huh...tyle na teraz..

Fajnie powspominać  ;D

P.S.  Pikutów nie miałam zapisanych... po prostu na starość tak się robi, że dobrze człowiek pamięta to co było w dzieciństwie a za cholerę nie potrafi sobie przypomnieć co jadł wczoraj  Big Grin

P.S.2 - Kathi to przeskakiwanie piłki, która się odbiła od ściany to się u nas nazywało "gra w skoczka" :>
If a relationship has to be a secret, you shouldn't be in it.
#24
(06-04-2008, 22:56)Kathi link napisał(a): Z takich dziewczynskich historii.. pamietacie tajemne ogrodki? Bralo sie kawalek szkla (z butelki, szklanki), wykopywalo sie gdzies na uboczu dziure w ziemi i pakowalo jakies kwiatki, papierki kolorowe, guziki, na to dawalo sie to szklo i sie zakopywalo.. Tez nie wiem, po co, ale tak robilysmy Smile

Pozdrawiam
Kat


U nas to się nazywało "sekret",co jakiś czas się sprawdzało w jakim stanie jest i ewentualnie się go upiększało.
Graliśmy jeszcze w sznura,a dla bardziej zaawansowanych w dwa sznury-dwie osoby kręciły dwoma sznurami,jednym w jedną stronę a drugim w drugą,a osoba trzecia skakała przez te sznury.
Graliśmy też piłką w kolory,jedna osoba rzucała piłkę i wymawiała przy tym kolor,osoba,do której się rzucało musiała złapać piłkę,jeżeli rzucający powiedział kolor czarny,wtedy tej piłki łapać nie można było.
Były jeszcze klasy,malowało się na chodniku,kredą, postać,tzw.baba i dzieliło ją na kilka części,później się po tej babie skakało,żabką,rowerkiem,bądź na jednej nodze(dziewczynki miały spódniczki,białe podkolanówki i kokardy na włosach i wyglądały cudnie-tak mi się jakoś skojarzyło ;D)
"Nikogo nie obchodzą sińce upadłych aniołów."
#25
To przeskakiwanie przez piłkę miało nawet swój wierszyk który się mówiło do rytmu...
Walentyna
Miała syna
Syn był młody
Wpadł do wody
Woda była
Wysoka-głęboka-szeroka Tongue

A w ogóle to przypomniało mi się, że istniały takie podwórkowe zaklęcia i powiedzonka idące w pięty Wink Na przykład jak się chciało utwierdzić kogoś w przekonaniu że wydało się np słuszny wyrok w jakiejś grze, to się mówiło "Tfu, tfu, Pana Boga nie zabijesz, dupą ziemi nie przebijesz", a do kogoś, kto się wpychał bez kolejki do rzucania piłką o ścianę mówiło się rzecz straszną: "Co się pchasz, dzieci masz"??? Big Grin
#26
"Moja Julianko ,kleknij na kolanko
Podeprzyj sie w boczki
chwyc sie za warkoczki

Umyj sie ,uczesz sie
I wybieraj kogo chcesz
Kogo kochasz tego bierz Smile"

Dziewczę zgodnie klekalo ,bralo sie pod boczki,chwytalo za warkoczki,udawala mycie a na koniec wybierala na swoje miejsce inną kolezanke .

Wyliczanki skakankowo-gumowe.

"Ene due like fake.
Torbe ,borbe, ósme smake.
Deus ,deus ,kosmateus
i morele bax"  ;D<moja ulubiona>

"trąf trąf ,misia bela ,misia kasia kąfacela
Misia A .misia B. misia Kasia. ką - fa- ce" <czyz nie boskie?>

"Siebi baba na cmentarzu
Trzyma noi w kalamarzu
Przyszedl duch ,babe w brzuch
baba fik a duch znikl"

i....stoimy w kółeczku rozkladamy rece na boki, opierając je grzbietami o wewnetrzna strone dloni  sąsiada.
Przekladamy ,przeklaskujemy<ja to musze pokazywac no..>

"Kama kamansi flooore ,oma de ,oma de,oma deo- deo tiki tiki -deo deo tiki tiki
łan -Tu -Fry" Tongue <i na Fry,klasniety sasiad odpadal>

Oczywiscie jeszcze gra w "łapki" ,czerwone byly co? Big Grin
#27

kk pamiętam wszystkie co wymieniłaś...

Mała modyfikacja była u nas: "ąse madąse flooore, oma de oma de omadeo deo riki tiki deo deo riki tiki łan tu fri" :>

Swoją droga ciekawe że bawiliśmy się w te same gry a moje dzieciństwo to jakby nie patrzeć 100 km od wawy  Smile
If a relationship has to be a secret, you shouldn't be in it.
#28
Moje 25 km od WawySmile

Na trzepaku "fugurki"
Na ziemi "raz dwa trzy -baba jaga-patrzy" Smile
No i PROCA!!!!! Ojciec to mi takie robił ,ze mucha nie siada.
#29
z łamańców językowych to jeszcze taka wyliczanka jest ładniutka:
"Na wysokiej górze rosło drzewo duże, a nazywało się
APIPAPIBITĘBLĄ"
Big Grin

I piosenka - trzeba było się wczuć w tematy hindusko-turecko-wschodnie Wink
"Menczete siniorite, kolorowe uło, cytryna koka oka, a na ustach zbuło
Ooooooo Allach Allach, alladyna lampa już zgasła
Ciemno wokół jest
Gdy sułtanie alladynie aaaaaaa-aaaaallach!
Turcja! Turcja! Turcja! Turcja!"

I ciekawe czy ktokolwiek widział, ktokolwiek wie, o co autorowi chodziło Tongue
#30
no i w zbijaka jeszcze bylo, chowanego i podchody Smile
  


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości