• 1(current)
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • ...
  • 11
  • Dalej 
Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Swieto deprechy czyli 1 listopada
#1
Kiedy bylem malym chlopcem hej, zawsze jakos nieswojo sie czulem 1 listopada. Niby to swieto, ale czy swieto nie jest synonimem czegos radosnego? A co moze byc smutniejszego od wygrzebywania z zakamarkow pamieci o zmarlych, okolicznosci temu towarzyszacych i masochistycznie babrac sie znow w ponurej depresji po stracie, ktora sie kiedys tam juz zwalczylo. Oczywiscie, jak to zwykle bywa u malych chlopcow, pogodzilem sie z tym szybko, jako z warunkiem brzegowym naszej tradycji i dziwic sie przestalem.

Teraz jako stary pryk pewne dogmaty z dawnych czasow sobie odkurzam i na nowo sie dziwie. Tak na dobra sprawe, to nie znam innego kraju z bardziej depresyjnym swietem niz 1 listopada. Nie uwazacie, ze to nieco dziwne - brac sobie dzien wolny zeby pomiec dola?

Jesli jest na swiecie jakis kraj, ktory przebija nas w masochizmie, to prosze o oswiecenie.

#2
Ja może dziwna jakaś jestem, ale dla mnie to nie jest depresyjne święto.
Po pierwsze: przywoływanie wspomnień o kochanych osobach jest dla mnie miłe, mimo, że boli
Po drugie: myślę, że naszym zmarłym należy się pamięć i szacunek
Więc dla mnie to nie jest absolutnie święto depresyjne, a raczej melancholijno-refleksyjne. I lubię zapach chryzantem, i palących się zniczy. Jedno czego nienawidzę, to cała ta oprawa "marketingowa" - kiełbaski z grilla i pańska skórka koło cmentarza to dla mnie zjawiska co najmniej nie na miejscu.
#3
A mnie sie to swieto kojarzy z corocznym rozbitym termosem na cmentarzu za lat mlodosci, co mnie napawa usmiechem na twarzy  ;D
Jeżeli nie podoba Ci się mój styl jazdy, zejdź z chodnika...
#4
1 listopada,czyli święto zmarłych nie wywołuje u mnie "doła".Moi bliscy nie są pochowani w miejscowosci,w której mieszkam,więc jakoś cały rok nie mam okazji Ich "odwiedzać"(wiem-nie ma się czym chwalić).Reszta mojej rodzinki też "zaganiana",tak więc w tym dniu się spotykamy w większym gronie,rozmawiamy,wspominamy Tych,których już z nami nie ma.Lubię wieczorem patrzeć na "morze" płonących zniczy.
Jeżeli w innych krajach nie ma takiej tradycji,takiego 1 listopada,to nie oznacza,że z nami jest "coś nie tak".Wręcz przeciwnie,oznacza to,że nasi bliscy,ktorzy odeszli są dla nas na tyle ważni,żeby chociaż ten jeden dzień w roku był poświęcony wyłącznie dla Nich.
"Nikogo nie obchodzą sińce upadłych aniołów."
#5
[i][color=brown]1 listopad- Wszystkich Świętych... trudne dla mnie to święto...
#6
Dla mnie, mimo, że jestem osobą wierzącą - Święto Zmarłych ma uniwersalny wymiar uczuciowy, niezależny od religii. Jest urzeczywistnieniem tęsknoty za bliskimi, którzy odeszli na zawsze.

Światło jest symbolem istnienia, życia, trwania. Elementarnym pierwiastekiem kosmosu i życia. Dlatego wciąż szukając namiastki duchowości na ziemi i w sobie - zapalmy znicze...
Panie, udziel mi cichej wytrwałości fal...
#7
kocham cmentarz noca ...w ten dzien:-)
#8
Nie jestem osoba wierzaca.
Ale - podobnie jak zoha - lubie ten dzien; sklania ku refleksji nad fenomenem przemijania.
Dla mnie plonace znicze sa symbolami pamieci. Nie uwazam Swieta Zmarlych za cos bolesnego. Przewaznie, gdy ide na cmentarz, bol juz dawno minal, natomiast lubie te atmosfere.
Depreche lapie tylko wowczas, gdy 1go listopada leje jak z cebra - to mi psuje nastroj, oj tak.

To, co mi sie podoba w ostatnich latach, chociaz nie jestem zwolennikiem przenoszenia innych Swiat na grunt polski, jak np. Walentynki, to Haloween. Wiem, wiekszosc u nas sie oburza (jeszcze), a mnie sie to podoba - to takie przekorne wobec smierci Swieto - radosne. I to zderzenie tych dwoch swiatow (w sensie tradycji) nader mi sie podoba. Przypomina mi to irlandzka tradycje. Otoz w Irlandii, a zdaje sie, ze rowniez w Szkocji, pogrzeby, a wlasciwie stypy, sa czyms radosnym.. Otoz wspomina sie osobe zmarla w anegdotkach, spiewa sie i pije (rzecz jasna tylko dobra whisky) na jej czesc.
O ile pamietam, rowniez w Japonii istnieje cos takiego, jak Swieto Zmarlych. Nie pamietam kiedy, lecz kojarze, ze manifestuje sie ono poprzez puszczanie na wode czegos w rodzaju lodeczek z lampionami.

Smierc osob bliskich jest czyms bolesnym, tworzy wyrwe w sercu, w duszy. Ale jest takze cos takiego, ze w koncu godzimy sie z tym nieuniknionym i pozostaja wspomnienia dobre, lekko zabarwione melancholia, a z czasem jestesmy przeciez w stanie wspominac bez bolu.

I wszystkie te wyzej opisane przeze mnie Swieta sa tego wyrazem.

Pozdrawiam
Kat
Panowac nad soba, to najwyzsza władza - Seneka
#9
w tym roku będzie mó pierwszy raz z Powązkami..

ciekawe czy zachwyci nocnie tak jak zachwycają inne, mniejsze miejskie cmentarze jakie znam.


Od siebie:
W ten dzień (i nie tylko, ale jednak jakoś inaczej..) lubię rozmawiać z moim Dziadkiem i słyszę jak mówi do mnie "dziołcha, co sie tak potrzysz?" i śmieję sie do niego.. przez łzy. Oczywiście, że boli. Ale to taki piękny ból..
#10
dla mnie to tez swieto raczej melanchonijne, a ze taki jestem z natury rzeczy, wiec to jedno z moich ulubionych swiat.
Tak jak napisala ZOCHA nienawidze tej calej otoczki, w okolicach cmentarza powinni tylko stac ci ludzie z kwiatami, zniczami....

a z dziecinstwa mam jedno wspomnienie zwiazane z tym swietem - mam duza rodzine, mlodsze rodzenstwo, jak wszyscy stawalismy przy grobie dziadkow, to juz byl tłokSmile ale ja, brat i siostra chodzilismy na cmentarz i maczalismy palce w woskuSmile po powrocie do domu sprawdzalismy, kto ma palce bardziej koloroweSmile dzis juz nie wkladam palcow w wosk, choc czasem mam wielka ochoteSmile))

a poza tym w rodzinnej Gdynii pamietam piekny widok cmentarza wieczorem, gdy tysiace jezyczkow ognia widac w ciemnosci, a do tego ta przerazajaca cisza....

koniec koncem to swieto ostatnimi czasy jest dla mnie wielkim wspominaniem, i to ze mysle o osobach ktorych juz nie ma, wcale nie powoduje ze jest mi smutno....bo pamietam tylko te mile wspomnieniaSmile
  
  • 1(current)
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • ...
  • 11
  • Dalej 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości