13-01-2009, 16:21
I jeszcze pamiętam zbieranie przez cały rok puszek mięsnych, które można było kupować za "wołowe z kością" na kartki
- I łowienie ryb w czym się dało - na wędkę zrobioną z patyka, żyłkę i haczyk, i smażenie potem tych rybek na ognisku - po całym tygodniu jedzenia jeżyn z makaronem to była prawdziwa poezja smaków!
- Jeden taki wyjazd pamiętam, że przez pomyłkę dali nam jako zaopatrzenie prawie same słoiczki z zupkami dla niemowląt
- Karniak - napełnienie menażkami ogromnego kotła z wodą, a do rzeki było ze 3-4 kilometry - i to po nocy
- Dyżury w kuchni
(No i teraz się rozmarzyłam, i już kompletnie nie mogę pracować! Ach Wy niedobre baby! ;-) )
- I łowienie ryb w czym się dało - na wędkę zrobioną z patyka, żyłkę i haczyk, i smażenie potem tych rybek na ognisku - po całym tygodniu jedzenia jeżyn z makaronem to była prawdziwa poezja smaków!
- Jeden taki wyjazd pamiętam, że przez pomyłkę dali nam jako zaopatrzenie prawie same słoiczki z zupkami dla niemowląt
- Karniak - napełnienie menażkami ogromnego kotła z wodą, a do rzeki było ze 3-4 kilometry - i to po nocy
- Dyżury w kuchni
(No i teraz się rozmarzyłam, i już kompletnie nie mogę pracować! Ach Wy niedobre baby! ;-) )