24-10-2008, 10:10
Babice nieopodal Lublina.
Miejscowy gospodarz wychodzi rano oporzadzic swoja krowe.
Ale po chwili wzburzony wraca do chalupy i budzi swoich trzech synów
mówiac:
- Jakis ch*j ukradl nam krowe!
Starszy syn:
- Jak ch*j to znaczy konus jakis...
Sredni syn:
- Jak konus to pewnie z Trojanowa...
Najmlodszy syn:
- Jak z Trojanowa to pewnie Wasyl.
Zaprzegli konia do wozu i pojechali do Trojanowa i dali Wasylowi po
mordzie.
Wasyl jednak nie przyznal sie do kradziezy. Profilaktycznie dali mu po
mordzie drugi raz, ale takze bez efektu.
Chcac nie chcac wsadzili Wasyla na wóz i pojechali do sadu grodzkiego.
Staneli przed sedzia i ojciec mówi:
- Obudzilem sie rano, patrze krowe ukradl jakis ch*j. Mówie o tym synom.
Najstarszy mówi, ze jak ch*j to musial byc konus. Sredni mówi, ze jak
konus to z pewnoscia z Trojanowa. Najmlodszy mówi, ze jak z Trojanowa
to na pewno Wasyl. Dalimy mu po mordzie, ale krowy nie chce oddac!
Sedzia:
- Hmmm... logika niby zelazna, ale to jeszcze niczego nie dowodzi. No
na ten przyklad, powiedzcie mi co mam w tym pudelku?
Ojciec:
- Pudelko kwadratowe...
Najstarszy syn:
- To znaczy, ze w nim cos okraglego...
Sredni syn:
- Jak okragle to musi byc pomaranczowe...
Najmlodszy:
- Jak pomaranczowe - to z pewnoscia mandarynka...
Sedzia zdumiony zaglada do pudelka i mówi:
- No, Wasyl.... Oddawaj kurwa krowe...
Optymista to pesymista bez doswiadczenia.