11-09-2008, 20:01
Trudno stwierdzić jaki ma być cel takiego programu, ale na pewno nie będzie to walka z podziemiem aborcyjnym. A jeśli w zamierzeniu autorów pomysłu rzeczywiście ma on być skutecznym środkiem zapobiegania nielegalnym aborcjom, to jedyne co przychodzi do głowy jako godne porównanie, to pomysł poprawy poziomu edukacji przez obniżanie wieku szkolnego.
Nielegalne aborcje to zbyt wielki biznes by ministerstwo zdrowia kiedykolwiek zdecydowało się na realną z nim walkę. Lekarskie lobby, które tym miniesterstwem rządzi z pewnością nie pozwoli by ta żyła złota wyschła. Tak samo jak nie pozwolą(tutaj już do spółki z korumpującymi to lobby firmami farmaceutycznymi) na zracjonalizowanie sposobu tworzenia listy leków refundowanych.
O ile mi wiadomo, jeśli kobieta w okresie ciąży odwiedza ginekologa, to w myśl dzisiaj obowiązujących przepisów w pewien sposób jest "zarejestrowana". Jeśli nie chce chodzić do lekarza, to żaden rejestr jej i tak nie obejmie. Refundacja badań? Jakich? Przecież badania w okresie ciąży i tak są zasadniczo bezpłatne!
Krótko mówiąc-nie masz pomysłu na rozwiązanie prawdziwego problemu(jak np. rzeczywista niewydolność służby zdrowia) ogłoś, że znalazłeś genialne rozwiązanie innego. Przecież z efektów walki z aborcyjnym podziemiem(z natury rzeczy nie dającym się ująć w ramy czy oszacować) i tak nikt nikogo rozliczyć nie zdoła a przez parę dni będzie się dobrze mówiło o zamiarach pani Kopacz...
Skoro obraz jest tak mętny to musi chodzić o jedno. "Rejestr", "założenia systemowe", "obsługę informatyczną" itd. też ktoś musi stworzyć. I to raczej nie w ramach działalności charytatywnej. No cóż. Nowa minister i nowi wiceministrowie też mają szwagrów, ciotki i kuzynów, którzy chcą z czegoś żyć...
Nielegalne aborcje to zbyt wielki biznes by ministerstwo zdrowia kiedykolwiek zdecydowało się na realną z nim walkę. Lekarskie lobby, które tym miniesterstwem rządzi z pewnością nie pozwoli by ta żyła złota wyschła. Tak samo jak nie pozwolą(tutaj już do spółki z korumpującymi to lobby firmami farmaceutycznymi) na zracjonalizowanie sposobu tworzenia listy leków refundowanych.
O ile mi wiadomo, jeśli kobieta w okresie ciąży odwiedza ginekologa, to w myśl dzisiaj obowiązujących przepisów w pewien sposób jest "zarejestrowana". Jeśli nie chce chodzić do lekarza, to żaden rejestr jej i tak nie obejmie. Refundacja badań? Jakich? Przecież badania w okresie ciąży i tak są zasadniczo bezpłatne!
Krótko mówiąc-nie masz pomysłu na rozwiązanie prawdziwego problemu(jak np. rzeczywista niewydolność służby zdrowia) ogłoś, że znalazłeś genialne rozwiązanie innego. Przecież z efektów walki z aborcyjnym podziemiem(z natury rzeczy nie dającym się ująć w ramy czy oszacować) i tak nikt nikogo rozliczyć nie zdoła a przez parę dni będzie się dobrze mówiło o zamiarach pani Kopacz...
Skoro obraz jest tak mętny to musi chodzić o jedno. "Rejestr", "założenia systemowe", "obsługę informatyczną" itd. też ktoś musi stworzyć. I to raczej nie w ramach działalności charytatywnej. No cóż. Nowa minister i nowi wiceministrowie też mają szwagrów, ciotki i kuzynów, którzy chcą z czegoś żyć...