16-10-2007, 12:54
[i][color=brown]Gdy byłam mała nie miałam zbyt wiele grobów bliskich. 2 groby pradziadków, których nie znałam, lub nie pamiętałam. Pamiętam, że razem z moją siostrą obie zawsze ubrane tak samo (całe dzieciństwo brano nas za bliźniaczki) biegałyśmy między grobami i też maczałyśmy palce w wosku. Nie miał ten dzień dla mnie szczególnego znaczenia.
Teraz tych grobów z roku na rok jest więcej. I niekoniecznie starszych osób...
Stojąc nad grobem wspominam daną osobę, przypominają mi się scenki ze wspólnie przeżytych chwil...
Stojąc nad jednym grobem nie umiem pogodzić się z TĄ śmiercią, ból nie zmalał i nie zmaleje nigdy, nigdy też nie wybaczę...
Uwielbiam cmentarz wieczorem 1 listopada, te piękne kolory, tą ciszę, to jak otacza to miejsce łuna światła...
Wtedy czuję się bliżej mych bliskich, który odeszli...
Teraz tych grobów z roku na rok jest więcej. I niekoniecznie starszych osób...
Stojąc nad grobem wspominam daną osobę, przypominają mi się scenki ze wspólnie przeżytych chwil...
Stojąc nad jednym grobem nie umiem pogodzić się z TĄ śmiercią, ból nie zmalał i nie zmaleje nigdy, nigdy też nie wybaczę...
Uwielbiam cmentarz wieczorem 1 listopada, te piękne kolory, tą ciszę, to jak otacza to miejsce łuna światła...
Wtedy czuję się bliżej mych bliskich, który odeszli...