Tup tup i człap człap, znów idą święta
Cieszą się ludzie, cieszą bydlęta,
I tylko karpik dziś się nie cieszy,
Bo jakiś łobuz go wybebeszył.
Aby sumienie swoje zagłuszyć,
Łobuz kubraczek czerwony uszył,
Worek zarzucił sobie na plecy,
I zaczął śledzić ludzi na świecie.
Bowiem się misją przejął szalenie,
By uszczęśliwić to ludzkie plemię.
Chciał jak ten biskup co przed wiekami
Ludzi ratował, leczył i karmił.
Łobuz się dwoił troił i czworzył,
Bo trudno było do worka włożyć
Zdrowie, uśmiechy, miłość i pokój.
Aż go z wysiłku kłuło coś w boku...
Aż wtem na pomysł wpadł przewspaniały,
By wszyscy mu w tym popomagali,
I żeby każdy pomyślał chwilę,
Że jeden uśmiech – to nie wysiłek!
I gdyby wszyscy się uśmiechnęli,
I to nie tylko raz - przy niedzieli,
To zaraz lepiej by nam się żyło,
Wrzodów w żołądku by też ubyło
Życzę każdemu, by przez te święta
O łobuzerskim planie pamiętał
Pouśmiechajmy się i do siebie
I do tych, co się już śmieją w niebie...
To pisałam ja, Jarząbek Wacław
Z łobuzerskimi życzeniami dobroci wszelkiej –
Zocha